Archiwum kategorii: Po kądzieli

Historia moich geneo-badań

Początki

Jak to było? Jak przeszłam w swoich badaniach przez zwroty o 180°? Zaczęłam budowę drzewa genealogicznego dawno, jeszcze Babcia Felosia żyła (1903-1999) i wiele pamiętała.

Pierwsze dwa drzewa – po mieczu i po kądzieli – rozrysowałam w końcu lat osiemdziesiątych XX wieku. Potem zaczęły się żmudne wywiady.

W sierpniu 1995 spisałam chronologię zdarzeń, które miały miejsce w mojej rodzinie ojczystej. Dzisiaj większość programów genealogicznych jednym kliknięciem przygotowuje time-line – ja wybrałam ten porządek, bowiem wydawał mi się najbardziej oczywisty.

Szybko się okazało, że spokojnie mogę spisywać historię rodziny po mieczu, ale historia po kądzieli trafia na konkurencję, z którą ani walczyć, ani współpracować nie chciałam, a mianowicie – mojej matki. Niestety, jej przekazy aż nazbyt często były niezgodne z prawdą. Dlatego na czas dłuższy zarzuciłam swą historię macierzystej linii Adamczyków i Depkowskich. W końcu ta historia sama mnie znalazła, ale to już o wiele później, dopiero w 2008 roku.

Silva Rerum

Wróćmy do 1995 roku. To pierwsze opracowanie zatytułowałam Silva Rerum rodu Rogalińskich. Nota bene – miało 23 strony druku z drukarki igłowej (taką wtedy miałam). Mając je w ręku, zadawałam krewnym pytania i notowałam odpowiedzi.

W grudniu 1995 roku wydrukowałam nową, uzupełnioną wersję „Silvy” – miała wtedy 60 stron tekstu (wydruk laserowy czarno-biały) i załączniki w postaci 14 fotografii (7 pakietów zdjęć zeskanowanych i wydrukowanych w formacie A4, w sepii, dzięki koledze z profesjonalnej firmy reklamowej). Wydruk tekstu powielił mój brat stryjeczny na xero w swoim biurze i tam również zlecił zszycie tych materiałów. W ten sposób otrzymałam 7 egzemplarzy „książek” z załącznikiem. Wówczas było dokładnie siedem domów, w których mieszkali potomkowie Stanisława Rogalińskiego i jego żony Zofii z Małachowskich. Do sześciu domów wysłałam „Silva Rerum rodu Rogalińskich” – pierwsze i jedyne wydanie tej księgi, siódmy egzemplarz został u mnie.

Największe kłopoty miałam z wishfull thinking, z fałszowaniem pochodzenia, wybielaniem, z mnóstwem kłamstw i zatajeń.

Poczęcie nieślubnych dzieci jeszcze całkiem niedawno było faktem wstydliwie ukrywanym. Tym bardziej dzieci pozamałżeńskie. Ponieważ na ogół zbierałam dane od krewnych starszych o pokolenie, musiałam się liczyć z takim ukrywaniem faktów.

Ludzie prości

Czytaj dalej

Podziel się

Był rok 1913

Akt notarialny

1913-06-30, Nowy Jork, notariusz – Władysław (ur. 1860-09-19, Lipno) i Teodor (ur. 1869, Lipno) Depkowscy podpisują plenipotencję (upoważnienie) dla żony Władysława, Teodozji z d. Grzegorzewskiej (ur. 1865-05-01, Obory). Bracia mieszkają w Lipnie, ale tymczasowo mieszkają w Północno-Amerykańskich Stanach Zjednoczonych. Upoważnienie dotyczy spadku w Lipnie po ich ojcu Romanie Depkowskim vel Deptowiczu, Władysław upoważnia również żonę do dysponowania spadkiem pozostałym w Oborach po jej rodzicach.

Str. 1 z 4


Str. 3 z 4



Str. 2 z 4


Str. 4 z 4


Czytaj dalej

Podziel się

Jak identyfikować stare fotografie

Jedni trzymali je w pięknych albumach, inni w pudełkach po czekoladkach… Mijały lata, stare fotografie powoli żółkły, zapominano nawet, kto na którym zdjęciu został uwieczniony. Kiedyś jeszcze babcia wiedziała, nawet mówiła, ale nie pamiętam.

Oto kilka porad do identyfikowania starych fotografii:

Obejrzyj dokładnie fotografię

Może z tyłu ktoś zapisał cenną informację? Może oznaczenie zakładu fotograficznego okaże się pomocne?

Popytaj rodzinę

Mama kiedyś powiedziała: – Nie wiem, to chyba z Sobierajskich. Naprawdę już nie wiem.

– Bliższą i dalszą. Może ktoś lepiej zapamiętał, co mówiła Babcia? Może ktoś ma drugą odbitkę tej fotografii? Im starsze zdjęcia, tym dalszych kuzynów pytaj. Pokazuj im przy okazji – może skojarzą tło, miejsce, czas? Zeskanuj nieznane zdjęcia i roześlij krewnym i powinowatym.

Zdjęcie obok sama opisałam ołówkiem, bo bez przekonania. Może jeszcze kiedyś nazwę tego księdza jego pełnym imieniem i nazwiskiem. Czytaj dalej

Podziel się

Pożegnanie prapradziadka

Jak powiedziała dziś moja amerykańska kuzynka – ten akt świadczy, że byli realni i że tworzyli rodzinę. Wczoraj bowiem znalazłam dokument, w którym opisano, że jej dziadek Jan, oraz mój pradziadek Ignacy żegnali swego Ojca. Zapewne wraz z Matką, Marianną z Czarnomskich Depkowską (1833-1915). Tak, jest w tym szeleście przeszłości coś wzruszającego.

1906 – zmarł prapradziadek Feliks Depkowski – dziadek mojej Babci macierzystej (miała dopiero 3 lata, więc pewno nie bardzo to rozumiała).

Lipno Nr 17
Działo się w Lipnie dnia 20 stycznia / 2 lutego 1906 roku o godzinie 3 po południu. Stawili się: Ignacy Depkowski lat 31 i Jan Depkowski lat 33, obaj szewcy z Lipna, i oznajmili, że 18 / 31 stycznia bieżącego roku o godzinie 5 po południu zmarł w Lipnie Feliks Depkowski, lat 70, szewc urodzony i zamieszkały w Lipnie, syn nieżyjących Walentego i Antoniny z domu Cywińskiej małżonków Depkowskich, pozostawiając po sobie owdowiałą żonę Mariannę z domu Czarnomską. Po naocznym stwierdzeniu zgonu Feliksa Depkowskiego akt niniejszy świadkom niepiśmiennym przeczytany i przez nas podpisany został. Proboszcz utrzymujący akta stanu cywilnego.
Ks. Wiktor Tretkowski (?)

Lipno Nr 17
It took place in Lipno on 20 January / 2 February 1906 at 3 pm. They were: Ignacy Depkowski, 31, and Jan Depkowski, 33, both shoemakers from Lipno, and announced that 18/31 January this year at 5 pm died in Lipno Feliks Depkowski, 70, shoemaker born and living in Lipno, son of dead Valenty and Antonina born Cywińska spouses Depkowski, leaving a widowed wife Marianna born Czarnomska. After witnessing the death of Felix Depkowski, the certificate was read to illiterate witnesses and signed by us.
A parish priest holding civil status records.
(Signed by the priest)

Szewcy z Lipna

Lipno, 2010 rok. Pierwszy z lewej to warsztat szewski pana Chrabąszczewskiego.


Feliks Depkowski urodził się około 1835 roku w Lipnie. Jak większość mężczyzn w tej gałęzi rodziny, był szewcem. Jego synowie również. Czytaj dalej

Podziel się

Bedlno i Łęki Kościelne

W XXI wieku wystawiono na sprzedaż domostwo w Wojcieszycach (fot. otodom.pl)

Dzisiaj – w ramach relaksu od absorbującej ostatnio bieżącej polityki – poszperałam po archiwach przodków w linii żeńskiej. Ha! Udało mi się dodać do swego drzewa dwie pary 3x pradziadków! Właściwie mniej, bowiem jedna 2x prababcia okazała się dzieckiem panieńskim, zapewne nie trafię już na jej ojca.

Kościół parafialny w Łękach Kościelnych z 1775.
– fot: polskaniezwykla.pl

Druga ciekawostka – okazało się, że 2xpradziad Wawrzyniec Adamczyk pochodził ze wsi Wojszyce (fotografia po lewej) w parafii Bedlno. Tam się żenił w 1858 roku i tam mieszkali jego rodzice – Franciszek i Marianna z Lawandowskich Adamczykowie (3xpradziadowie moi po kądzieli).

W 1814 roku 3xpradziad mój po mieczu Marcin Rogaliński miał 27 lat i był parobkiem we tejże wsi Wojszyce. Parę lat tam mieszkał, bowiem dwoje jego dzieci pochodzi z parafii Bedlno oraz pobliskiej parafii Łęki Kościelne. Kościół w Łękach zachował się po dzień dzisiejszy jako zabytek. Czytaj dalej

Podziel się

Analfabetyzm do połowy XX wieku (1)

cd. o regionalnym analfabetyzmie: Analfabetyzm do połowy XX wieku (2)


Ciotka mojej matki, babcia Małgosia z Adamczyków Kowalska (1897-1978) była niepiśmienna.
Późno to odkryłam, bo się nie przyznawała.

Jako dziecko jeździłam na wakacje do jej domku w małym ogródku na skraju Włocławka, miasteczka na Kujawach. Miałam może z dziesięć lat, jak okazało się, że sąsiadce syn musi czytać listy. Zdumiona zapytałam babci, jak to możliwe, że dorosła kobieta nie umie czytać? Babcia bardzo delikatnie „rozmydliła” temat i po prostu skierowała moją uwagę na coś innego. Zapamiętałam to, bo myślałam, że będzie się ze mną dziwiła tej pani, której nie chciało się w szkole uczyć. Tak rozumiałam wtedy niepiśmienność.

To były lat pięćdziesiąte. W radiu ciągle mówiono o wygranej bitwie z analfabetyzmem. Dla dziecka jak ja, które uwielbiało czytać, któremu ciągle kupowano nowe książki – niepojęte było, że można nie umieć czytać.
Spędzając mnóstwo czasu w ogrodzie, nie zauważałam, że u babci nie było książek, że babcia niczego nie notowała. Czasami mówiła, że ręka ją boli, więc lepiej, żebym to ja napisała kartkę do rodziców i za nią podpisała…

Znalazłam kiedyś na stryszku starą, pożółkłą książkę bez strony tytułowej i kilku pierwszych stron. Pokazałam babci, ale ona bez większego zainteresowania powiedziała:
– Nie wiem, możesz sobie wziąć.
Sama doszłam, że to „Hrabia Monte Christo”, ale babci tym nie zaciekawiłam. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że dorośli kłamią. Choćby ze wstydu.

1919 Franciszek Adamczyk pisze do rodziców

Matka mojej matki, Feliksa z Depkowskich Adamczykowa (1903-1999) czasem z dumą mówiła, że ukończyła 3 klasy szkoły powszechnej. Kiedy zadawałam naiwne a niewygodne pytania o dalszą naukę, babcia Felosia spokojnie tłumaczyła, że wówczas takie były czasy…

Ojciec mojej matki, Franciszek Adamczyk (1901-1944) był piśmienny – zachowała się kartka, którą wysłał do swoich rodziców z wojny 1920 roku. Niewprawną ręką pisał kulfony, ale pisał (zdjęcie kartki obok).

1917 rewers fotografii ciotecznego dziadka Kazika

Czytaj dalej

Podziel się

Ciocia Ada z Ameryki, ok. 1954, 1969

1953, Warszawa-Mokotów. Mama ze mną.

1953, Warszawa-Mokotów. Mama ze mną.

Byłam malutka. Myślę, że miałam wtedy najwyżej pięć lat. Ale prędzej cztery. Może – krakowskim targiem – obstawię cztery i pół. Mama była bardzo spięta, szykowała mnie starannie, oglądała wielokrotnie. Sukienkę świeżo prasowaną nosiłam ostrożnie, by nie pognieść.
Nie jestem już pewna, czy to była sukienka z aksamitu, czy ją sobie potem wymyśliłam. Nieważne.

Mama zabrała mnie gdzieś do hotelu, w którym była Ciocia Ada z Ameryki. Taka duża pani o jasnych kręconych włosach. Dostałyśmy herbatę. Bałam się siąść, żeby nie pognieść sukienki.
Ciocia Ada mnie obejrzała bez większego zainteresowania, ale powiedziała coś uprzejmego.
Mama coś mówiła cały czas, ale nie bardzo rozumiałam, o co jej chodzi.
Zapamiętałam tylko, że ta pani z Ameryki też nie bardzo wiedziała, czego moja mama od niej chce. Nie zapamiętałam słów, ale ogólne wrażenie. Czytaj dalej

Podziel się

Ciocia z Ameryki – od XII-2008

Styczeń 2009 - Spotkanie na Skype

Styczeń 2009 – Spotkanie na Skype

Czary-mary. Kiedy zostałam sama jak palec, bo calutka tzw. bliska rodzina się odwróciła ode mnie i mojego męża – pojawiła się ciocia z Ameryki. Brzmi to niepoważnie, nierealnie – a jednak się zdarzyło. Sama nie mogłam w to uwierzyć. Brat mojego pradziadka wyemigrował około 100 lat temu. Był dziadkiem Karoliny.

Podziel się